Gdy dowiedziałem się, że do Polski przyjeżdża High On Fire, wiedziałem, że jeżeli odpuszczę ten gig, to mogę pretendować do tytułu Pierdoły 2007. Słyszałem co nieco o tym jak wypadają i jak głośni są na swoich koncertach ci amerykańscy żule. Dzięki Bogu, tym razem nie zapomniałem zabrać zatyczek na koncert, bo chyba pękłaby mi czaszeczka. Godzina ciężkiego i syfiastego metalowego rocka. Trudno nagrać kolejny tak dobry album jak „Blessed Black Wings”, ale wydany w tym roku „Death Is This Communion” w niczym mu nie ustępuje.Kawałki z tej właśnie płyty wypełniły ich wrocławski set w połowie, a poniżej utwór tytłuowy:
When I found it out that High On Fire would play in Poland, I know that either I will take a chance and see them playing or I will suck big time. I heard the stories about how loud and heavy they are. And believe me, all I heard was true. Thanks God, I had my earplugs otherwise I would have my skull cracked open. They delivered an hour of totally heavy and devastating metallic rock. It is never too easy to record a greater album than an already great one. While “Blessed Black Wings” was a fuckin masterpiece, the new one “Death Is This Communion” is as good as the previous one. The tracklist of the Wrocław’s show was halfway packed with the songs from this hottest fucker. What you can see above is the title track.
www.highonfire.net
www.myspace.com/highonfireslays
czwartek, 27 grudnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz